piątek, 15 marca 2013

Wstęp + Karolina

   Przypadek? Nie sądzę...
Wpadły na siebie, każda zmierzała w innym kierunku, który tylko samej sobie znanym. Prędzej czy później podjęłyby złą decyzję, ale razem jest raźniej. Weszły na kawę, by tylko pogadać i uspokoić siebie nawzajem, wyszły kilka godzin później, ze świadomością, że jest to początek pięknej przyjaźni. Coraz lepiej się poznając, oswajając z myślą, że nie są same na świecie, że jest ktoś komu na nich zależy, stoi za nimi "murem" i zrobił by dla nich wszystko; zostały przyjaciółkami.
  Nie jest to tylko słowo nazywające więź, między dwojgiem ludzi, może trojgiem, nie w ich przypadku. Były dla siebie, niczym bezpiecznie przystanie dla statków, w których mogą znaleźć spokój i ukojenie, po wyczerpującej podróży, w ich wypadku była to codzienność i problemy, lecz nie takie zwykłe problemy przystające zwykłej osiemnastolatce, ale życiowe wybory i stawianie czoła temu wszystkiemu każdego dnia.
  Każda z nich miała taką historię, która wiązała je z sobą, nie dała uciec i sprawiała ogromne problemy, a największym z nich była nadzieja na lepsze jutro. Wspomnienia, było to dla nich najboleśniejsze słowo, z jakim się spotkały. Rany i wewnętrzne i zewnętrzne, kiedyś się zagoją, ale pamięć o strasznym wydarzeniach, nigdy nie zniknie, będzie w nas cały czas, nawet głęboko zagrzebane, pod zasłoną, którą stwarzamy, ale będzie.
   Niektórzy ludzie mówią, że trzeba dziękować za to co dał Ci los i brać to z otwartymi ramionami, one śmiały się z tego.
   Były tylko we trzy, miały tylko siebie. Od zawsze, ukrywały swoją historię, lecz nigdy im się to nie udawało. Prawda, tą czy inną drogą zawsze wyjdzie na wierzch, zwłaszcza w takich czasach. Nikt, nigdy ich nie lubił. Zawsze były tymi z których się wyśmiewano, ośmieszano, wytykano palcami. Były outsiderkami. Przeszłość na każdym kroku dawała im w kości. Pewnego dnia, usiadły, prawie po roku znajomości, i opowiedziały każda po kolei swoją historię. Nigdy siebie o nią nie pytały, wolały zostawić te tematy, wiedziały, że przyjdzie taki dzień. Usiadły na kanapie w dużym pokoju, popijając gorącą herbatę zarazem rozgrzewając zziębnięte palce. Po długim czekaniu kupiły mieszkanie, tylko ich i tylko dla nich. Zaczęły opowiadać, każda, wszystko, od początku.
   Zaczęła Karolina:
- Jak już wiecie ja.... Ja byłam świetną uczennicą, same 5 i 6, ale przychodzi taki moment gdy w głowie nie ma tylko nauki, ale chłopcy, rozmowy o pocałunkach. Wyśmiewanie tych "nie doświadczonych" w tym temacie. No... to zaczęło się w wakacje, bardzo chciałam mieć chłopaka, takiego pierwszego. Aż wreszcie poznałam jednego, był przystojny, popularny... Nie mieściło mi się w głowie, że zwrócił na mnie uwagę - jaka byłam wtedy głupia.
- Każdy popełnia błędy... - dodała Berenika, ale po chwili urwała, by Karolina mogła kontynuować.
Byłam głupia, ale jakim można być w wieku 13 lat... Był miły, czarujący, szarmancki, ale i nachalny. Był starszy ode mnie, miał 15 lub 16 lat, hormony te sprawy, chłopacy w jego wieku sami nie wiedzą czego chcą, ale jednego na  pewno, popisać się przed kumplami. "Tu pomacam, tam, a ona i tak nic nie powie, bo przecież jestem taki cudowny!"
   Wiecie moja mama... ostrzegała mnie przed nim, że nie jestem dorosła i mam się tak nie zachowywać. Ale ja nie umiałam powiedzieć: nie. Patrząc z perspektywy czasu, byłam tak mocno zaślepiona jego wyglądem, że nie zauważyłam jaką osobą jest w środku.
   Był taki przystojny, miał wyrzeźbiony brzuch, był dla mnie jak ideał. To znaczy dla tamtej idiotki, którą wtedy byłam. Dosyć często się spotykaliśmy, kiedyś przesadziliśmy. On... przewrócił mnie na bok, tak bym na nim leżała, zaczął mnie rozbierać... Wiecie co było dalej, to nadal zbyt trudne, mimo ogromu czasu, który minął, ja nadal się tego brzydzę. Ja nawet nie wiedziałam co on zamierza zrobić, bo byłam za mała na to, nie miałam nawet szansy wtrącić się, ale było już za późno.
   Moja mama dowiedziała się, zrobiła mi awanturę, że nie tak mnie wychowała i jest to jej klęska jako matki, powiedziała, że nie chce mnie więcej widzieć, bo jest jej za mnie wstyd. Kochałam ją jak nikogo na świecie, wiedziałam, że gdybym zadzwoniła do niej o 3 nad ranem, mówiąc, że kogoś zabiłam, ona zapytała by "Gdzie mamy go zakopać?", ale odeszła i nigdy już jej nie widziałam. Zaczęłam mieszkać z ojcem, jednak, on założył nową rodzinę i nie uśmiechało mu się zajmować się mną, zresztą on nawet nie wiedział, jaką traumę przeżywałam w tamtym momencie. Po kilku miesiącach dowiedziałam się, że za niedługo wyjeżdżają do USA, zostawił mnie. Tak jak mama, ale ona miała powód, Jezu nawet nie wiem czy jeszcze żyje. Od 14 roku życia mieszkałam u babci, no aż do teraz, babcia, była bardzo dobrą osobą, właściwie, poznałam ją dopiero wtedy, bo mama i ona nie utrzymywały kontaktu, ale ja nie zdążyłam jej spytać o co chodzi. Po jej śmierci, dostała wylewu, zamieszkałam w akademiku, sprzedałam dom babci, i dostałam za niego trochę pieniędzy. Gdyby nie wy nie poradziła bym sobie, na prawdę, pokazałyście mi jak żyć, normalnie, dzięki wam zrozumiałam, że nie można cały czas rozpamiętywać przeszłości, bo można łatwo zgubić się w teraźniejszości. Dziękuje wam... - przez całe opowiadanie powstrzymywała, wylatujące łezki, ale teraz odpuściła i dała im popłynąć swobodnie.
Nastąpił grupowy uścisk. A Mandarynka, jak to Mandarynka musiała wtrącić coś niestosownego:
- Co się stało z tym chłopakiem? - Berenika spojrzała na nią ciężko.
- Mandarynka! Ty to już zawsze, wtrącisz jakiś genialny tekst, w "odpowiedniej" chwili - powiedziała Berenika, kreśląc w powietrzu cudzysłów.
- Nic się nie stało. Od tamtego wieczoru, nigdy więcej go nie widziałam... Chyba tylko o to mu chodziło. Mandarynko, teraz masz odpowiedź na wszystkie te pytania, dlatego nie mam chłopaka, ja po prostu, nie potrafię spojrzeć innemu w oczy, po tym co się stało, wiecie, minęło już 7 lat, to mija, ale... powoli.
- Domyśliłam się - powiedziała z uśmiechem Mandarynka.
- Hmmm... to może ja zacznę, tak teraz moja kolej.. - powiedziała Berenika i zaczęła opowiadać swoją historię.



 ~ Okay, to by było na tyle jeszcze mam do wrzucenia historię Bereniki i Mandarynki i zacznę pierwszy rozdział. Który swoją drogą, muszę napisać ;) Tak dla objaśnienia, są to nasze 3 główne bohaterki; Karolina, Berenika i Magda zwana przez przyjaciółki Mandarynką z powodu jej obsesji na punkcie owocu.
Dobra, mam prośbę do wszystkich czytelników (jeżeli jacyś są :) piszcie komentarze, jak wam się podoba,  liczę na wasze opinie.

2 komentarze:

  1. Coraz bardziej się rozkręca..Czekam na kolejny.....Kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisaj powinnam dodać następną historię o 2 z 3 przujaciółek ;)

      Usuń