niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 1

  Dlaczego ja mam takie problemy ze wstaniem? - pomyślała każda z dziewczyn, leżąc pod cieplutką kołderką. Przed momentem w mieszkaniu na 1 piętrze na ulicy Czaplineckiej rozległy się trzy alarmy, mające za cel obudzenie naszych bohaterek. Cóż, nie wszystkim się udało... 
  Berenika wstała i przeciągając się podeszła do szafy, aby wybrać ubranie, które dzisiaj założy. Musi być stonowane, najlepiej biel i czerń, w końcu dzisiaj mam kolokwium, muszę jakoś wyglądać - pomyślała. Było to śmieszne, ponieważ dziewczyna zawsze wyglądała świetnie, nic dodać nić ująć, miała genialny gust. Ubierała nie tylko siebie, ale i Karolinę, czasami pomagała Magdzie, ona była indywidualistką, jednak potrzebowała czasem pomocy, by dobrać coś do niebieskiej spódnicy ołówka ;) 
  W tym samym czasie Karolina, jak zwykle energiczna, "wyleciała" z łóżka, zaczęła szukać po całym pokoju ubrać, które wczoraj naszykowała, lecz w bałaganie jaki panował, w jej pokoju trudno było coś znaleźć. Dooobra, tu jest fioletowa bluzka, nie, nie, nie, szukam tej czarnej, gdzie do cho.... ona się podziała, muszę się hamować za dużo przeklinam! O nie, dzisiaj zajęcia z panem Zaporskim, więc trzeba się przygotować, ale wczoraj nie miałam czasu! Kiedy Karolina skończyła swoje przemyślenia, odgarnęła, usypaną kupkę ubrań i wreszcie znalazła czarną bluzkę. Już zamykała pokój, kiedy przypomniała sobie, że zapomniała spakować torby, więc rzuciła ubrania na łóżko i  z powrotem zaczęła przekopywać swój bałagan, nazywany od święta (czytaj, kiedy można spokojnie przejść, a nie torować sobie ścieżki) pomieszczeniem do jakiegokolwiek użytku. 
  Podczas gdy Berenika zajmowała łazienkę, a Karolina pakowała torbę, Mandarynka smacznie spała w swoim łóżku, nie słyszała odgłosów pluskania, ani trzaskania przeróżnymi sprzętami, przez przyjaciółkę w pokoju obok. Śniło jej się, że siedzi w kawiarni, rozmawia z jakimś ślicznym brunetem o szmaragdowych oczach, który okazuje się Hiszpanem. Nagle sceneria się zmienia, siedzą w parku, słońce świeci i ogrzewa ich plecy nagle chłopak zaczyna się przybliżać, ich usta mają się połączyć w pocałunku... Z hukiem otwierają się drzwi od pokoju dziewczyny, a do pokoju wchodzi ubrana z kanapką w ręku Berenika.
- Jeszcze nie wstałaś, kobieto jest 10 po 7, jak chcesz zdążyć pierwszego dnia do pracy, to lepiej zacznij się zbierać, autobus Ci odjedzie, masz pół godziny! - powiedziała spokojnym głosem dziewczyna.

- Matko Boska, jest tak późno, ale miałam taki piękny sen, całowałam się zielonookim z Hiszpanem! - wrzasnęła jeszcze śpiąca Mandarynka.
- Jesteś ślicznie ubrana, masz jakieś egzaminy czy coś? - zażartowała dziewczyna
- Ha ha ha, bardzo śmieszne señorita. - powiedziała Berenika i wyszła podgryzając kanapkę. 

  Pół godziny później dziewczyny stały w przedpokoju i ubierały buty, pierwsza wybiegła Berenika, a za nią Karolina, która w pośpiechu życzyła przyjaciółce szczęścia. Ostatnia wybiegała Mandarynka, która zamykając drzwi, omal nie spadła ze schodów.



Karolina 

  Pognała, na przystanek autobusowy, który zawiózł ją pod Akademię Medyczną w Poznaniu. Szybko dostała się do auli, gdzie odbywały się zajęcia z panem Zaporskim. Kiedy nauczyciel zaczął opowiadać, o układzie oddechowym, myśli dziewczyny zaczęły krążyć po całej auli. Koło niej siedział jeden z najprzystojniejszych studentów jej roku, jednak nigdy jej się specjalnie nie podobał. Odpychało ją zawsze zachowanie Roberta w grupie, naśmiewał się z wszystkiego i wszystkich co popadnie. Chłopak był bardzo zabawny, czarujący, ale ona nie potrafiła się przełamać, nie potrafiła spojrzeć w oczy jakiemukolwiek chłopakowi i nie widzieć zdarzeń, sprzed kilku lat. Bała się, i dobrze o tym wiedziała. Robert kilkakrotnie próbował zaprosić ją na spotkanie, ale nigdy nie dostał zadowalającej odpowiedzi, więc próbował dalej. Kolejne godziny, na wykładach mijały, a dziewczyna biła się z myślami. Ostatnimi czasy coraz częściej myślała o tym, by w końcu wyjść ze skorupy.

 Berenika

  Już jestem spóźniona, przecież Mary, mnie zamorduje. Miałam być w auli o 7.50 a tu już 8.20.
Dobrze, jestem, wszyscy jeszcze w szatni?Krwawa Mary stoi przy biurku i szczerzy się do Majki. To jest najbardziej dziwna Pani profesor jaką znam!
- Dzień Dobry, dlaczego stoicie w szatni, skoro jest już 8.21 a kolokwium miało się zacząć o 8? - spytałam z lekkim zdziwieniem na twarzy.
- Czemu ty zawsze jesteś taka rozkojarzona? Jest 10 minut przed czasem. - powiedziała i pokręciła głową z dezaprobatą.
- Świetnie, jakiś geniusz wpadł na genialny pomysł, przestawienia zegarka w moim telefonie. - powiedziałam z rezygnacją.
Mary spojrzała się z politowaniem i znów zaczęła rozmawiać z Majką tym lizusem, a ja podeszłam do Kingi, żeby porozmawiać, jednak Mary powiedziała, że wszyscy powoli mają schodzić do auli, bo za 5 minut zaczynamy. Będzie dobrze! Wyciągnęła ołówek i zaczęła rozwiązywać test.
Magda

  - Witamy Panią, w General Nova. Jak już Pani, pewnie wie zajmujemy się sprawdzaniem, drukowaniem, wydawaniem, oraz reklamowaniem książek. Pani zadaniem będzie czytanie książek, oczywiście nie wszystkich, jest Pani jedną z wielu osób, które zajmują się podobnym zajęciem. Jako osoba, która skończyła filologię polską, będzie Pani musiała, wyłapywać błędy, źle złożone zdania i poprawiać, co nieco. Ale po Pani już widać, że jest to idealne zajęcie. Mam nadzieję, że spodoba się Pani, nowe miejsce pracy, a w pudełku znajdzie Pani, narzędzie pracy oraz pierwsze zadanie. - uśmiechnęła się do pracodawcy i złośliwie zaśmiała się do siebie. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby tyle razy słowa Pani użyto w jednej wypowiedzi. Usiadła na krześle, które swoją drogą było bardzo wygodne, powiesiła torbę, na wieszaku koło siebie i poprawiła sukienkę. Zaczęła otwierać, pudełko leżące na biurku, które od samego początku bardzo ją zaciekawiło. Po chwili, wyciągnęła stamtąd nowiuteńkiego MacBooka. No już mi się podoba - pomyślała.W tym samym momencie z pudełka wypadła góra papieru, zatytułowana "Na przestrzeni wieków". Widzę, że pierwsza książka przede mną. Czas zacząć!


 ~ Więc, pierwszy rozdział jest. Ja wiem, że miało być mało, ale cierpię na przypadłość zwaną, lekką ręką do pisania, więc nawet kiedy mam napisać 1 stronę opowiadania, to jakimś cudem wychodzą 4 ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo mam jeszcze dużo pomysłów na nowe rozdziały. Mam nadzieję, że wam się spodoba, komentujcie, obserwujcie i polecajcie znajomym, a nóż a widelec im się spodoba ;3

5 komentarzy:

  1. fajny blog:)
    ZAPRASZAM NA lipinki.blogspot.com proszę polubienie Facebooku !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny.?

    OdpowiedzUsuń
  3. jej super daj znać jak będzie następne bo nie mogę się doczekać :)
    zapraszam do mnie
    http://lollikemylife.blogspot.com/
    obserwujemy ?? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń