środa, 20 marca 2013

Magda

  - Moja historia nie będzie, tak długa jak wasze, mimo to równie smutna. Jak wiecie ja nie miałam szansy poznać moich rodziców, nie wiem kim są, jak wyglądają a najważniejsze nie wiem dlaczego mnie zostawili. Wychowałam się w domu dziecka....
  - Odkąd pamiętam miałam przyjacółkę, miała na imię Nikola, przez kilka lat byłyśmy nierozłączne, do czasu naszych 10 urodzin. Kilka dni po przyjęciu, Nika, bo tak ją nazywałam, została wezwana do naszej opiekunki... Okazało się, że odnalazła ją jej ciocia, a dokładnie siostra jej matki i zabrała ją. Zabroniono jej widywać się ze mną, więc nigdy potem jej nie widziałam. Wszystko zaczęło toczyć się swoim biegiem, a ja zostałam bez niej, lata mijały, a ja byłam sama. Aż do 18-nastki, wiecie... to jest taki czas kiedy, dowiadujesz się o swoich rodzicach. Pani Franciszka nasza opiekunka i zarazem właścicielka domu, nazywaliśmy ją Franką, zabrała mnie do siebie na tak zwaną trudną rozmowę, która rzeczywiście była trudna. Pamiętam jakby to było wczoraj.
  - Siadaj moje dziecko. - powiedziała. - Wiem, że to jest dla ciebie trudne, ale my nie znamy twoich rodziców, przez całe lata czekałam, modliłam się abyśmy dostali list. Ale nic, pustka. Jedyną rzeczą jaką mamy to ta kartka.
  - Podała mi zwykłą kartkę A4 na której było napisane... - w tym momencie Mandarynka zaczęła rozwijać jakiś stary zżółknięty papier. Podała dziewczynom kartkę:

Drodzy opiekunowie.
  Pozostawiam wam pod opiekę tę śliczną istotkę, dziewczynka urodziła się 23 stycznia 1997 roku w Kaliszu. Ma na imię Magda, a jej nazwisko brzmi Wiśniewska. Z przykrością piszę ten list, jednak nie mam wyboru. Jeżeli to czytasz kochanie, to wiedz, że cię kocham i kiedyś się zobaczymy, a ja będę miała okazję przeprosić cię za to, że musiałaś przez to przechodzić, z powodu mojej lekkomyślności i głupoty.



Przepraszam Cię córeczko,
mam nadzieję, że kiedyś mi 
wybaczysz, Twoja mama.

  - Powiedzieli mi jeszcze, że zostałam znaleziona w Oknie Życia, mając roczek w różowym ubranku, z tą kartką. Więc przez jakiś czas mieszkałam z matką, ale ciekawi mnie ten fragment "... kiedyś się zobaczymy.." ciekawa jestem co miała na myśli. Chciała bym ja spotkać, by dowiedzieć się co  takie zrobiła ta kobieta, wiedzieć jak wygląda, może opowie mi o ojcu... - Po chwili urwała, by następnie z czerwonymi oczami, powiedzieć - Wiecie co nie ważne...
- Wiesz, co nie przejmuj się, my jesteśmy twoją rodziną i nigdy, przenigdy cię nie zostawimy! - powiedziała Karolina, przysuwając się do dziewczyn, by zakończyć ten smutny wieczór jakimś wesołym akcentem, w postaci tulenia.
  Potem obejrzały jakiś film i położyły się spać, by jutro wypoczęte, pójść w na wykłady, do nowej pracy. Zaczną żyć teraźniejszością, a nie wspomnieniami. Zaczną tworzyć momenty, chwile, aby za kilka lat znów usiąść i powspominać, lecz tym razem te dobre historie, bo nie ukrywajmy, złe historie się zdarzą, ale często przeplatają się z tymi dobrymi.



 ~ Więc mamy już historie, wszystkich dziewczyn. Pozostaje tylko zabrać się za pierwszy rozdział, co będzie trudne, bo nie mam go jeszcze napisanego. Przepraszam za jakiekolwiek błędy i za tulenie, lecz nie mogłam znaleźć lepszego zamiennika tego słowa. Komentujcie, mam nadzieję, że wam się spodoba ;)

4 komentarze:

  1. Dobrze jest. Ciekawi mnie tylko co wydarzy się w ich życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu mówić można tylko rzec: kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń