niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 4

  - STO LAT!!!!
Łzy zaczęły jej lecieć po policzkach i nagle silne ramiona zaczęły ją oplatać. To Berenika i Karolina. Jeszcze nikt, nigdy nie zrobił jej takiej przyjemności. Przez cały tydzień żyła myślą, że nikt nie pamięta o jej urodzinach, a tu proszę, wszyscy, znajomi z pracy i studiów, ale najważniejsze jej przyjaciółki, osoby bez których nie poradziła by sobie w ostatnim roku, osoby bez których jej życie nie było by takie samo, hm... w ogóle by go nie było, bo one dały jej siłę, by żyć, by stanąć i walczyć. Właśnie dzięki nim stała się taką osobą, kimś kim zawsze chciała być. Łzy ciągle płynęły jej po twarzy, a dziewczyny nadal ją przytulały. Poczuła się jedną z najszczęśliwszych osób na świecie.
- Co ty tam tak chlipiesz? - zapytała Karolina.
- Bo... to... jest... niewiarygodne... jak.. wy? - tylko tyle zdołała wydusić z siebie przez łzy Magda.
- Wiesz ma się tu i tam znajomych, ale najważniejsze czy ci się podoba? - odpowiedziała Berenika.
Magda spojrzała na nią zapłakanymi oczami, a po chwili przytaknęła.
- Dobra dość płakania, rozmarzesz sobie makijaż, a poza tym to twoja impreza a gospodarz nie płacze tylko zabawia gości! - powiedziała Karolina i razem z Niką, zaczęły ciągnąć ją w stronę gości.
   Impreza trwała do późna, każdy składał Magdzie życzenia, wszyscy tańczyli do upadłego. Alkoholu zostało kupionego naprawdę dużo, ale połowa została, bo byli to ludzie dla których nie liczyła się ilość wypitego alkoholu. Nie było to dla nich wyznacznikiem dobrej zabawy. Oczywiście muzyka była wybierana spośród ulubionych płyt Mandarynki, wśród nich było więcej rocka, oraz muzyki lat 60, 70, 80 i 90 to jednak dało się tam również znaleźć coś do potańczenia. Jedzenie było wyśmienite, goście uważali, że to przysłowiowe "niebo w gębie". Na koniec imprezy wszyscy obowiązkowo zatańczyli "Macarenę" i zaczęli rozchodzić się do domów.
   Magda stała i żegnała się ze znajomymi. Z miejsca gdzie stała dochodziły odgłosy pożegnań, całusów, płaczu.
- Kochana jeszcze raz zdrowia i szczęścia. Od nas i wiesz do szybkiego spotkania, musisz poznać moją córeczkę. - pożegnała się Gosia, przyjaciółka Magdy z akademika.
- Uszy do góry, bez łez i do zobaczenia, Mandarynko. - pożegnał się z nią Dawid, znajomy z pracy.
Jeszcze kilka osób pożegnało się z solenizantką i dziewczyny zostały same, pobieżnie posprzątały, zebrały prezenty, których było na prawdę dużo i wyszły zmierzając w stronę ulicy Czaplineckiej.
   Przechodząc przez miasto dziewczyny cały czas rozmawiały o minionej imprezie. Magda tylko szła i przysłuchiwała się przyjaciółkom, bo nadal nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Ona wychowanka Domu dziecka, stała się pracującą młodą kobietą. Ma najlepsze przyjaciółki na świecie, które jako pierwsze osoby w jej życiu, były z nią pomimo tego co się dzieje w jej życiu. W pewnym sensie właśnie te tragedie, które je dotknęły w życiu połączyły je. Magda w tym momencie dziękowała za to, że jest tak współczującą osobą, bo gdyby nie podeszła do płaczącej Niki tego dnia, nigdy by się nie zaprzyjaźniły. Nie miała by rodziny, którą pomimo tak krótkiego czasu się stały. W rodzinie nie chodzi o więzy krwi. Rodzina to ludzie, którzy pomimo wad, i przeciwności losu są przy nas cały czas.
- Jesteśmy rodziną... - wyrwało się Magdzie podczas rozmyślań.
   Nika i Karolina, którym przerwała rozmowę o jakże przystojnym kelnerze, który obsługiwał imprezę natychmiast zmilkły. Przez chwilę szły w ciszy, i myślały nas sensem tych słów. Nagle Karolina zatrzymała się podeszła do nich, przygarnęła je i zamknęła w uścisku.
- Chyba było nam to pisane, pomimo nieszczęścia mamy siebie, taką jakby rodzinę zastępczą, którą same utworzyłyśmy. - powiedziała a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Okazało się, że nie tylko ona zaczęła płakać, pozostałe dziewczyny też zaczęły szlochać, więc wspólnie stwierdziły, że wezmą taksówkę, bo miały spory kawałek do przejścia, a w takim stanie było by ciężko
Gdy wreszcie taksówka podjechała całe zapłakane wsiadły, a taksówkarz zaczął się śmiać. Myśląc, że to jakiś wariat, zapytały o co chodzi, a on bez słowa przekręcił wsteczne lusterko w stronę Magdy, która siedziała z przodu, z wszystkimi prezentami. Dziewczyna od razu zaczęła się śmiać.
- Wyglądam jak potwór, ha ha... - powiedziała Magda i dostała ataku śmiechu.
- Ha ha, Karolina... jak ty.... wyglądasz! - wydukała Berenika i zaczęła się śmiać.
- Nikt nigdy nie zapewnił mi takiej rozrywki o czwartej nad ranem. - powiedział taksówkarz wjeżdżając w Czaplinecką.
- Niech pan się nas spodziewa za cztery miesiące, bo tym razem ja będę miła urodziny. - śmiała się Berenika i zaczęła wychodzić z auta.
- Do zobaczenia. - powiedziały dziewczyny.
- Tak, z pewnością do zobaczenia. - powiedział taksówkarz, cały czas się śmiejąc.

 Gdy wreszcie znalazły się w domu, ubrały się w piżamy i zaczęły rozmawiać, przypominać sobie pierwsze spotkanie; żadna z nich nie miała nastroju na sen. Śmiały się z taksówkarza i jego miny, gdy takie zapłakane z rozmazanymi makijażami wsiadły do taksówki i chlipały mu w aucie, całą drogę na Czaplinecką.
- Ten pan był taki rozbawiony naszym wyglądem. Nie mogłam się opanować, nadal nie mogę się powstrzymać od śmiechu jak sobie przypomnę tę sytuację. - powiedziała Berenika.
- A pamiętacie jak Paweł zaczął wywijać na parkiecie, z Michaliną?
- Oczywiście. Potem wpadli na kelnera, który zaczął podrywać Ulkę. Chyba nawet wymienili się numerami, mam nadzieję, że Ula nie zastosowała sztuczki z wymianą jednej cyfry, bo ten facet był całkiem miły. - powiedziała Karolina.
- O bogowie! Jest ósma nad ranem. - powiedziała Magda patrząc na zegarek. - Dobrze, że jutro wolne, ale chodźmy do łóżek, jestem padnięta.
- Jestem za, upadnę, zasnę i nie wstanę. - obwieściła Karolina. - Dobra noc, a właściwie dobry dzień.
- Śpijcie dobrze. Dziękuje wam.. - powiedziała Magda.
- Wiesz, że dla ciebie wszystko. - powiedziały dziewczyny i rozeszły się do pokoi.
   Nigdy tego nie zapomnę, pomyślała Magda zasypiając.



 ~  Dla dociekliwych miejsca i ulice opisane w opowiadaniu są prawdziwe Bee Club, ulica Czaplinecka, Uniwersytety na których uczą się dziewczyny, są jak najbardziej prawdziwe i znajdują się w Poznaniu. Musiałam trochę zmienić, więc ta fala ~ będzie znaczyła moją wypowiedz na koniec, a pochyły tekst to myśli dziewczyn.Pomimo, że nie pochodzę z Poznania, ani w nim nie mieszkam, lubię to miasto, chociaż trochę źle mi się kojarzy. Chciałam je opisać ;) Jest. Przepraszam, że tak długo, ale mam tyle pracy w szkole, że jest mi trudno. Mam nadzieję, że wam się spodoba, chcieliście jakiś krótszy, więc macie. Komentujcie, obserwujcie  i do następnej niedzieli :)

1 komentarz:

  1. Coraz bardziej się rozkręca.. Czytam twojego bloga od pierwszego posta. Czekam na kolejne.
    Zapraszam do mnie: http://badz-szczesliwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń